Skip links

~ Jak drzewniej bywało w Bieszczadach w Boże Narodzenie

Zastanawiasz się czasami, dlaczego kładzie się siano pod obrus w wigilię? Czy zawsze Boże Narodzenie tak wyglądało i czy ubierano choinkę? Mieszkając w Bieszczadach, byłam ciekawa jak w tych regionach obchodzono Boże Narodzenie. Teraz wiem, że bardzo się różniło od obecnego. Skromne, a zarazem kolorowe i bogate w tradycyjne obrzędy i stroje. W czasach kiedy ludzie mieszkali w wiejskich chałupach, nikt nie szczędził trudu, by na święta przyozdobić izby. Im bardziej artystyczne ozdoby, tym obficiej pomyślność powinna spłynąć w nowym roku. W dawnych czasach nie było choinki pachnącej lasem ubranej w kolorowe bombki. Były zatem:

Chochoły

Jednym z symboli Bożego Narodzenia był chochoł stojący we wschodnim rogu izby zwany inaczej „dziadem wigilijnym” lub Diduchem. Był to snopek zboża, ustawiany kłosami do góry. Wiązano go z pierwszych ściętych podczas żniw zbóż. Wierzono, że w okresie Bożego Narodzenia dusze zmarłych wchodzą w chochoła i w ten sposób biorą udział w Wigilii. Dla duszyczek zostawiano po kolacji łyżki i poczęstunek na stole. Podczas Wigilii dmuchano na siedzisko, aby siadając przypadkiem nie zdusić czyjejś duszyczki. Chochoł symbolizował również urodzaj w nadchodzącym nowym roku.  Po raz drugi chochoła już nikt nie wykorzystywano. W domu stał on przez 12 dni do Trzech Króli, potem był oddawany ogniu, czyli palony.

Pająki

Kolejną ozdobą izby był ozdobny pająk. Wykonywano go ze słomy, tworząc ażurowe formy przyozdabiana kolorowymi tasiemkami, kwiatami z  bibułami, włóczki czy papieru. Wieszano je pod sufitem nad stołem wigilijnym, przez co przypominały żyrandole. 

Podłaźnczki lub jutki

Podobnie jak pająki pod powałem były wieszane zielone gałązki lub czubek jodły, sosny czy świerka zwane podłaźniczkami lub jutkami. Pełniły rolę choinki. Strojony był naturalnymi ozdobami: jabłkami, orzechami, ciastkami. Zieleń gałązek symbolizowała życie i siłę witalną oraz chroniła przed chorobami i urokami. Natomiast ozdoby zapewniały powodzenie w miłości.

Zabawa słomą

Obecnie gospodynie dbają, aby dom był jak najlepiej wysprzątany. W zamierzchłych czasach po całej izbie była rozsypywana słoma, którą po wieczerzy wigilijnej podrzucano do góry. Gospodarzom zależało, aby jak najwięcej jej się przyczepiło do sufitu, co zwiastowało lepsze zbiory w nadchodzącym  roku.

Pośnik – wigilijna wieczerza

Stół nakrywano białym obrusem, którym przykrywano siano, co kultywuje się w wielu domach do dzisiaj. Pierwszym „posiłkiem” był czosnek. Spożywano go jeszcze przed opłatkiem, aby chronił przed złem. Opłatek moczono w miodzie.  Uroczystość była skromna. Do dań wigilijnych wliczano, kromkę chleba czy kieliszek wódki.  Na stole królowały werenyky, tj. pierogi, żur, barszcz owsiany, juszka tj. kompot z suszu, kapusta z grochem czy fasola ze śliwkami. Potrawą, którą się do dziś przygotowuje, jest kutia. Mało kto wie, że symbolizuje wspomnienie zmarłych. Gotowana z pszenicy, maku, orzechów i miodu, a w bogatych gospodarzy z dodatkiem rodzynek i migdałów.

Łańcuch i siekiera pod stołem

Oryginalnym zwyczajem było okręcanie stołu wigilijnego łańcuchem i umieszczanie pod nim siekiery. To miało chronić przed złymi duchami, utrzymać więzi rodzinne i zapewnić zdrowie. W wielu domach dawne zwyczaje są kultywowane, jednak szybko zanikają, ustępują miejsca komercyjnym obrzędom. Warto pamiętać o nich i przynajmniej raz w roku wspomnieć, jak to drzewiej bywało .

Return to top of page