Przygotowanie potraw, pieczenie, gotowanie, smażenie to pewnego rodzaju tworzenie sztuki. W kuchni niemal od razu możemy się tą sztuką napawać i cieszyć. Poznajemy ją i czujemy wszystkimi zmysłami: smakiem, węchem, słuchem, dotykiem czy wzrokiem. Dzieło tworzy się od zera. Nieraz potrzeba wiele różnorodnych składników, innym razem wystarczy ich zaledwie kilka. Są potrawy, których zapach, a nawet sama nazwa budzi w nas wspomnienie z dzieciństwa. Mamy wtedy przed oczami babcię stojącą przy kuchennym blacie. Takim właśnie daniem są pierogi. Tutaj w bieszczadzkiej krainie nazywane werenykami.
Werenyky to specjał bieszczadzkich rodzin
Werenyky to bieszczadzkie pierogi. Jest to potrawa prosta, choć czasochłonna. Właśnie takimi specjałami raczyli się mieszkańcy bieszczadzkich ziem. Nadziewało się je wszystkim, co było pod ręką i co urodziła ziemia. Były to najczęściej: kapusta, ziemniaki, cebula, kasza, niekiedy sery, grzyby czy ryby.
Werenyky z Miejsca po Dworze
Werenyky, jakie robię w Miejscu po Dworze, to pierogi jakich nie znacie. Najważniejsze jest aby ciasto wyszło sprężyste a zarazem miękkie. Składniki ciasta:
- 500 g – mąki,
- 1 szt. – jaj (można, ale nie trzeba),
- ¾ szklanki ciepłej wody lub mleka,
- 1 łyżka oleju,
- szczypta soli.
Mąkę zagniatamy z wodą, jajem, olejem i solą. Rozwałkowujemy wałkiem na cienki placek, wycinamy (najlepiej szklanką) kółka, z których będziemy formować pierożki. Do farszu użyjemy:
- 1 kg – ziemniaków,
- 500 g – sera białego,
- 3 szt. – średniej cebuli
- opcjonalnie można dodać sadło lub boczek,
- sól, pieprz.
Ziemniaki obieramy, gotujemy, studzimy. Następnie mielimy z serem. Cebulę i boczek kroimy w kostkę i podsmażamy na złoty kolor, dodajemy do farszu. Solimy i pieprzymy do smaku. Farsz układamy na kółeczkach z ciasta i formujemy pierogi zwane tutaj werenykami. Gotujemy w osolonej wodzie, aż będą miękkie. Podajemy ze śmietaną albo z pesto z czosnku niedźwiedziego lub okraszone podsmażonym boczkiem. Smacznego.